Czytanie mang właściwie od samego początku sprawia mi pewien drobny, może dla niektórych mało istotny, problem. Otóż, większość pozycji wydawanych w naszym kraju to bądź co bądź tytuły dla nastolatków. Generuje to pewien skrzywiony obraz tego, jak wyglądają japońskie komiksy, więc ocena „Utsubory” przychodzi mi naprawdę ciężko. Bo nie chcę oceniać mangi tylko w odniesieniu do innych tytułów młodzieżowych, które z całą pewnością przebija poziomem. Potrzebowałem więc więcej czasu, niż przy poprzednich recenzjach, by ocenić ten komiks w sposób, na jaki zasługuje.
Po, moim zdaniem, tradycyjnym dla mang, gdzie jest choć trochę tajemnicy, wstępie od razu lecimy z grubej rury, jak widać na załączonym obrazku:
Jeśli czujecie się skonfundowani, to dobrze.
Policja odnajduje ciało młodziutkiej denatki. W wyniku bezsprzecznie bezpośredniego spotkania z ziemią, ciała nie sposób zidentyfikować. W jej telefonie komórkowym śledczy odnajdują jedynie dwa numery: jej domniemanej siostry bliźniaczki, Aki Fujino oraz sławnego pisarza Mizorogiego. Fabuła szybko nabiera tempa, by po chwili cofnąć nas w czasie, po czym czeka nas powrót do szarej współczesności.
Od historii, zwłaszcza w jej środkowym momencie, poczułem zapaszek gry „Her Story”. A ja lubię jak trochę śmierdzi takim praniem mózgu i przeplataniem wątków, których nie da się w sposób łatwy i prostolinijny połączyć. Skakanie po różnych liniach czasowych widzianych z różnych perspektyw, jest bardzo wciągające, a mnie samego bez problemu pozwoliło wczuć się w świat przedstawiony. Recenzowany komiks pokazuje też akcję z perspektywy pisarza-dżentelmena, co jest dla mnie dość ciekawym nowym doświadczeniem, zwłaszcza po moich dotychczasowych przygodach literackich z bohaterami głównymi w postaci pisarzy (tak panie King, o panu mówię).
Patrząc na dorobek pani Asumiko Nakamury, z którym miałem styczność, mógłbym spodziewać się delikatnych postaci męskich z momentami przerośniętymi dłońmi, zamiast tego dostałem bardzo sprawnie narysowany komiks. Sterylne pomieszczenia, tła w których rozgrywa się akcja (złośliwi powiedzieliby, że akcja dzieje się w wyłączonym matrixie), delikatne portrety postaci, czasem wyglądające nawet na niedokończone, wzbudziły we mnie dość psychodeliczne odczucia, a jak wspominałem już kiedyś na łamach innych moich tekstów, bardzo lubię komiksy z psychodelicznym sznytem.
Jako jeden z kilku, mam nadzieję w przyszłości coraz liczniejszej grupy, wydań ekskluzywnych, recenzowany komiks wydany jest godnie. Piękna, dwustronna obwoluta i twarda oprawa pod spodem, wydaje się być przy innych mangach naprawdę ekskluzywna, a postawiona tuż obok „Do Adolfów”, czy „Ayako”, wygląda naprawdę pięknie.
A jeśli ktoś zastanawia się, czy to świat gdzie miłość jest platoniczna, to ostrzegam: jest kilka „momentów”, w dodatku pięknie narysowanych, bez przegięć i umowności, które zawsze kojarzyły mi się z hentaiami.
Bardzo polecam sprawdzić ten komiks. Jest pięknie narysowany, a fabuła przedstawiona w co najmniej interesujący sposób. Ostatecznie grubaśna, pięknie oprawiona książka, wypełniona świetną historią z całą pewnością będzie podwójnie wzbogacać waszą półkę z książkami.
Prześlij komentarz