Na początku naszej historii poznajemy dwóch bohaterów: Alladyna i Alibabę. Ten pierwszy nie przemierza swych ścieżek sam. Podąża z nim jego przyjaciel dżinn imieniem Ugo, który swoimi mocami ratuje naszego maluszka z różnych tarapatów, w które ten wplątuje się wielokrotnie, m.in. z powodu swojej mizernej wiedzy o świecie go otaczającym. Ten drugi natomiast jest początkowo jednym z członków kupieckiej karawany, przez co ma głowę do interesów. Ale jego miłość do zarabiania pieniążków przewyższa zdecydowanie wrażliwość na krzywdę ludzką. I wiarę w przyjaciół i przyjaźń, oczywiście. Przecież to shonen ostatecznie.
Długie serie mogą odstraszyć poszczególnych czytelników, ale nie mnie. Mnie interesuje głównie czy historia trzyma poziom. Wtedy jestem w stanie wejść w świat przedstawiony, i czytanie staje się prawdziwą przyjemnością. Pierwsze dziesięć tomów Magi minęło błyskawicznie. Szybko zacząłem sympatyzować z duetem Alladyn i Alibaba, chociaż wkurzałem się na nich niejednokrotnie. Autorka dobrze wie kiedy zakończyć rozdział i przerwać akcję. Cholera, czytam przygody dwóch w najlepszym razie nastków, a siedzę jak na szpilkach, bo w pół godziny przeczytałem cały tom, a za kolejny mogę się zabrać dopiero po powrocie do domu i ughhh nie dowiem się jak rozstrzygnie się walka. Damn You autorkooo!
Magi to pozycja może ciut dłuższa od pozostałych, ale z pewnością warta sprawdzenia. Nawet pomimo natłoku nowych tytułów, te pierwsze dziesięć tomów warte jest waszego czasu, a przede wszystkim pieniędzy. Zwłaszcza jeśli lubicie dobrą mangę przygodową.
Publikowanie komentarza