Top Menu

społeczeństwo

Jaka przyszłość czeka seriale?

Dokładnie dwa lata temu napisałam tekst o tym, jak zmieniła się kultura oglądania seriali. Tłumaczyłam w nim głównie, czym jest binge-watching: zjawisko wtedy jeszcze dość młode, nieposiadające oficjalnej definicji, które obecnie na stałe weszło do naszej mowy, ale wciąż jeszcze wywołuje dyskusje nad szkodliwością spędzania sporej ilości czasu na oglądaniu seriali. Czy sposób oglądania seriali zmienił się przez te dwa lata? 

Zbierając materiały do tego tekstu byłam przekonana, że tak – i to bardzo. Na moją opinię wpływały głównie własne doświadczenia. Obecnie mam znacznie mniej czasu na oglądanie, niż te dwa lata temu, dostrzegam więc inne problemy i wyzwania związane z binge-watchingiem. Ponownie postanowiłam zapytać Was, czytelników, w jaki sposób oglądacie seriale. Aż 78% odpowiadających zaznaczyło, że praktykuje binge-watching. Sporo osób pisało również dokładniej, jakie seriale ogląda w jaki sposób i dlaczego właśnie w taki. Pozwoliło mi to zestawić Wasze odpowiedzi z oficjalnymi danymi. 

Zacznijmy właśnie od nich. W badaniu przeprowadzonym w kwietniu 2019 roku przez agencję Wavemaker, 45% ankietowanych odpowiedziało, że praktykuje binge-watching. Zauważyłam, że obecnie kompulsywnym oglądaniem seriali określa się już sytuację, w której oglądamy z rzędu przynajmniej dwa odcinki – niekoniecznie tego samego serialu, po prostu robimy długi seans. Dla mnie jednak takie zawężanie binge-watchingu mija się z rzeczywistym sposobem oglądania. Co innego obejrzeć dwa odcinki 20-minutowej serii, a co innego jeden godzinny epizod. Według ostatnio przyjmowanych definicji ta pierwsza sytuacja już może być uznana za binge-watching, zaś druga nie – a przecież to przy tym jednym odcinku siedzieliśmy o 20 minut więcej. 

Korzystając jednak z możliwości, jaką daje brak jasnych ram dyskursu binge-watchingu, na potrzeby tego tekstu określmy, że kompulsywnym oglądaniem seriali jest obejrzenie z rzędu dwóch lub więcej odcinków tak, by łączny czas oglądania przekroczył półtorej godziny. 

Pomyślcie teraz, która grupa wiekowa najczęściej praktykuje binge-watching. Podejrzewam, że duża część z Was uznała, że na kompulsywne oglądanie decydują się najczęściej nastolatkowie, uczniowie, studenci – ogólnie osoby, które mają czas, by godzinami wpatrywać się w ekran. Otóż nie. 

Najczęściej w ten sposób seriale oglądają osoby w wieku 23-37 lat. Czytając Wasze odpowiedzi na naszą ankietę nie zdziwiło mnie, dlaczego właśnie takie grupy wiekowe oglądają kilka odcinków naraz – bo po prostu nie mają czasu. Pisaliście o tym, że kiedyś mogliście oglądać dużo i w sumie im młodsi byliście, tym częściej pozwalaliście sobie na binge-watching. Jednak zauważaliście również, że im bardziej musicie mierzyć się z dorosłym życiem, a szczególnie gdy wychowujecie dzieci, tym częściej spychacie oglądanie seriali aż będziecie mieć tyle wolnego czasu, by nadrobić. 

Czy więc z powyższych danych oraz z Waszych odpowiedzi na naszą ankietę można wyciągnąć cokolwiek, co powie nam o tym, w jaką stronę idzie kultura oglądania seriali? Moim zdaniem można – i są to aż dwie drogi. 

Decyduj co i kiedy oglądasz

Binge-watching nie zniknie, ale zmieni swoją formę. Ta wprowadzona przez Netflixa, polegająca na premierze całego sezonu jednego dnia, napotka sporą konkurencję w postaci platform streamingowych wypuszczających jeden odcinek na tydzień. Kompulsywne oglądanie seriali jako takie będzie wciąż obecne w życiach wielu ludzi, ale moim zdaniem tylko dlatego, że młodzi dorośli sami będą decydować o tym, że właśnie oglądają trzy odcinki, bo dopiero mają na to czas – a nie dlatego, że nagle pojawił się cały sezon. 

Tym samym pomysł Disney+ czy to, co praktykuje HBO GO, czyli dawkowanie seriali, stanie się nie lada konkurencją dla Netflixa. Po pierwsze dlatego, że widzowie sami będą mogli decydować czy oglądają na bieżąco, czy czekają na cały sezon. Po drugie dzięki samoistnie przedłużającej się promocji w internecie – o danym serialu nie będzie się mówiło tylko w okolicach premiery, ale przez wszystkie tygodnie trwania sezonu (czy „Czarnobyl” tak długo utrzymywałby się w trendach, gdyby wypuszczono od razu cały sezon?). A po trzecie dlatego, że oderwanie się od konieczności obejrzenia całego sezonu za jednym razem może okazać się znacznie zdrowszą alternatywą, niż obecny sposób oglądania. 

W przypadku tego trzeciego poczucie pominięcia lub niewbicia się w trend jest naprawdę istotnym problemem. W przeprowadzonych przez magazyn Radio Times badaniach ponad 80% badanych odpowiedziało, że nie wysypiało się, by obejrzeć jakiś serial, a ⅕ odpowiadających przyznała się do brania wolnego z powodu choroby tylko po to, by kontynuować oglądanie. Badanie pokazało również, że coraz więcej osób czuje presję, by nadążać za serialowymi trendami, przez co gdy nie starcza im czasu, okłamują znajomych, mówiąc, że oglądali daną produkcję. 

Nie twierdzę, że wypuszczanie całego sezonu naraz nagle zniknie, bo taki sposób wciąż się sprawdza i dopóki będzie przynosił pieniądze, dopóty będzie stosowany – obojętnie czy wpływa źle na zdrowie, czy nie. Jednak dzięki mnożącym się platformom streamingowym konkurencja wymusi szukanie innego sposobu na zachęcenie do oglądania i może otworzy to drogę dla osób, które nie mają tyle czasu, by oglądać całe sezony naraz. 

Seriale dla zabieganych

Jednak najciekawszą alternatywą dla zabieganych może okazać się wprowadzenie seriali dostosowanych specjalnie do osób, które na chwilę oddechu mogą pozwolić sobie jedynie podczas podróży komunikacją miejską z i do pracy/szkoły, albo podczas dłuższego posiedzenia w łazience. 

Obiecująco wygląda nadchodząca platforma Quibi, która będzie specjalizowała się właśnie w tego typu produkcjach. Jak dotąd wokół niej zbierani są aktorzy znani i lubiani, obiecując dobre jakościowo seriale. Quibi można będzie oglądać wyłącznie na smartfonach, a odcinki będą trwały maksymalnie 10 minut. Czy coś takiego ma szansę się sprawdzić? 

Na pewno będzie to czymś nowym, ciekawym, dostępnym dla wszystkich, bo każdy znajdzie te kilka minut wolnego czasu, by zapoznać się z nowym odcinkiem. Przyznam, że dla mnie taka alternatywa mogłaby być zbawienna, bo już zdążyłam wytworzyć w sobie strach przed pominięciem, dotyczący oglądania seriali. 

Podobne treści już powstają w Chinach, gdzie tworzone są seriale do oglądania pionowo na ekranie smartfona, trwające zaledwie kilka minut. Ich forma znacznie różni się od produkcji, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Każdy odcinek trwa od dwóch do pięciu minut, a montaż jest bardzo dynamiczny, ujęcia często kończą się dużym zbliżeniem na istotny element, fabuła jest raczej prosta i zamknięta mocno wybrzmiewającą puentą. 

Czy takie seriale czeka świetlana przyszłość? Cóż, jeśli spojrzeć na popularność, jaką osiągają twórcy filmików na Musical.ly czy teraz Tik Tok, jak najbardziej taka forma mogłaby się przyjąć. 

Przyznam, że nigdy nie byłam zwolenniczką binge-watchingowania, taka metoda zawsze była dla mnie męcząca, a teraz, gdy czasu wolnego mam jeszcze mniej, oglądanie całego sezonu naraz jest niemożliwe. Chętnie więc zobaczę, jak ponownie zmienia się kultura oglądania seriali. Czytając Wasze odpowiedzi na naszą ankietę również odnoszę wrażenie, że lwia część z Was jest zmęczona liczbą odcinków, która wychodzi naraz jednego dnia. 

źródło: thenextweb.com
Jednak czy wyżej opisane zmiany faktycznie wywrą duży wpływ na to, jak oglądamy seriale? Moim zdaniem tak. Jeśli inne platformy streamingowe chcą konkurować z Netflixem, to muszą zrobić to nie tylko za pomocą dobrych, konkurencyjnych seriali, ale również eksperymentować z formami. Sam Netflix również może pozwolić sobie na więcej, spójrzmy chociażby na „Black Mirror: Bandersnatch”. Poza tym widzowie coraz częściej korzystają z telefonów, warto więc dostosować się do nich (tak jak np. Google dostosowuje swoje treści i reklamy). 

A Wy co o tym myślicie?

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.