Jedni lubią kotki, inni lubią pieski. Ja z Karusią wolimy te pierwsze, ale pieski też są super!
Przed wami lista dziesięciu moich ulubionych piesków z popkultury. Towarzyszą mi lub towarzyszyły w przygodach pokazywanych w różnych mediach, każdy z nich pozostawił jakieś wspomnienie w mojej pamięci. Dla wrażliwych polonistów ostrzegam, że zniekształcam słowo pieski na wszystkie możliwe sposoby.
Snoopy z „Fistaszków”
Jaki Snoopy jest, każdy widzi. Stał się tak popularny, że przyćmił sławą swojego wiecznie pogrążonego w depresji egzystencji właściciela. Najgorsze, że pomijane jest, jak dobrym kompanem jest sama psinka. Patrząc przez palce na jego stały brak szacunku do właściciela, i niemożność zapamiętania jego imienia, muszę potwierdzić, że jest wiernym pieskiem. Stara się pilnować swojego pana i wspierać go w różnych przygodach. Jako okazjonalny samolub, żarłok i leniwiec, Snoopy ma skłonności do życia w świecie marzeń. I to nie jednym! W swojej długiej karierze w cartoonie „Peanuts” zdążył być już pisarzem, studentem, prawnikiem, a także z najbardziej znanej roli, czyli jako as myśliwski. O czymkolwiek by nie marzył, i tak koniec końców poniesie porażkę. Jak sam autor powiedział w wywiadzie, Snoopy musi wrócić ze świata marzeń do rzeczywistego, aby przeżyć. Po tym powrocie żyje pustym i nędznym życiem psa, którego według autora było zdecydowanie nie do pozazdroszczenia.
Ein z „Cowboy Bepop”
Kolejny piesałek oprócz bycia przeslodkim Corgim, jest też członkiem załogi. I to bynajmniej nie biernym. Przez cały serial zdarzyło mu się pomagać bohateromz sterować autem, odebrać telefon czy nawet grać w Shogi.Brian z „Family Guy”
Alkoholik, narkotykarz, demokrata, pisarz z chęci (nie z talentu). Nie potrafi nawiązać normalnych relacji, w sumie nic dziwnego, gdy mieszkasz razem z takimi indywiduami jak Peter czy Stewie. Jeśli trzeba, potrafi się obronić, ale stroni od przemocy. Za to nigdy nie odmówi martini, o nie. Jest najlepszym kumplem ojca rodziny, Petera, ale tak samo dobrze czuje się w towarzystwie najmłodszego z domowników, Stewiego. Na trzeźwo najczęściej bywa spiętym nudziarzem, a jego sztuki czyta głównie on. Jest całkiem bystry, więc często wyprowadza bohaterów naszego show z tarapatów. Co ciekawe, autor tego serialu, podczas wywiadu określił Briana, jako najbardziej podobnemu sobie. To w sumie dobrze o nim świadczy, bo koniec końców, to dobry człowiek, to znaczy, to good boi. Pomimo słabości do paru mniej czy bardziej legalnych substancji.
Scooby Doo
Przyjacielski i strachliwy, świetny kompan na nieustającej gastrofazie. Według niektórych teorii spiskowych nie istnieje. Jest to oczywistą nieprawdą, bo Scooby wielbiący Scooby chrupki istnieje, tak samo jak inne pieski z tej toplisty prawda? Jako bohater animacji jest największym luzakiem wśród luzaków, ale przy pierwszym lepszym zagrożeniu narobiły w porty, oczywiście, gdyby takowe nosił. W jego ulubionym przysmaku jest na pewno coś więcej niż cukier i sól, gdyż razem z Kudłatym jest nieustannie aktywny, wręcz pobudzony. To równy ziom i chociaż nie przyjąłby kulki za swojego kompana, w jego towarzystwie nie można się nudzić.
Krypto, pies Supermana
Jak mówi dość znane polskie przysłowie, jaki pan taki kram. I choć Krypto różni się nieco między poszczególnymi tworami, w których się pojawia, to nie da się ukryć tego, że to psi Superman z machającym ogonkiem. Mimo to jest mega sympatyczny i zazwyczaj taką miał rolę w animacjach, w których widziałem, że się pojawia. Jako sidekick sprawia się w mojej opinii znakomicie i nie da się ukryć, że to godne zastępstwo za pomocnika, którego Superman zazwyczaj nie ma.
Pluto
Ja wiem, to kreacja Disneya, który jest raczej bebe, ale Pluto ma całkiem sporo charakteru. Za czasów przedszkolnych uwielbiałem jego przygody, gdyż pomimo swej prostoty, były mega ekspresyjne. Poza tym jest wiernym pieskiem, goniącym i tropiącym, jak każe Myszka Miki - no mógłby jeszcze zostać drugim Krypto (może już został, ktoś wie?).
Huckleberry Hound
Lubię historie o everymanach, próbujących znaleźć swoje miejsce w tym dzikim, nieprzewidywalnym świecie. A już zwłaszcza takich, których mimo dobrych chęci, nie za bardzo trzyma się praca i kasa. Pomimo że Huckleberry należy do tej kategorii ludzio-piesiów, jest on przy okazji przedstawicielem swojego gatunku o miłym, pozytywnym charakterze. Huck próbuje szczęścia w różnych zawodach. Był hyclem, policjantem, gladiatorem, no kurde nawet rycerzem był. Rakiety też projektował. Jego przygody prawie zawsze toczyły się inaczej, niż sam zaplanował, ale zawsze spadał na cztery łapy. Zupełnie jak jakieś kitku.
Reksio
Pewnie ci starsi dziwią się jego obecności w tym zestawieniu. Cóż, przygody wesołego pieska, który podczas swojej kariery spotyka UFO, zostaje sadownikiem, czy po prostu spotyka dzikie zwierzęta, towarzyszyły mi w moich najmłodszych latach, i razem ze Smoczymi Kulami i Pokemonami (oraz kilkoma innymi animacjami), nieodłącznie kojarzą mi się z dzieciństwem. Ostatecznie kto by nie chciał mieć pieska, który odnajdywał się lepiej czy gorzej w tylu różnych zawodach?Droopy
Wiem, że zrobiło się mocno amerykańsko, ale nie mogło tu zabraknąć tej postaci. Jeśli Charlie Brown byłby piesałkiem, to nie bardzo by się różnił od przedstawionego czworonoga. Droopy jest flegmatyczny, leniwy, mówi smutnym, monotonnym głosem. Miał być przeciwieństwem głośnych i ruchliwych bohaterów innych animacji. Ale nie dajcie się zwieść! Gdy jego adwersarz go wkurzy, a przynajmniej zmotywuje do zdecydowanych działań, Droopy jest w stanie rozłożyć na łopatki nawet o wiele większego od siebie przeciwnika. Sygnalizował to powiedzonkiem: "You know what? That makes me mad!". I właśnie dlatego znalazł się na tej liście.
Hachiko
Historia ostatniego pieska na mojej liście jest z tych prostszych, ale też i wzruszających powodów. Otóż ten pieseczek, od kiedy tylko został pupilem profesora Tokyo Imperial University, codziennie przychodził na przystanek, by przywitać wracającego z pracy właściciela. Po dziesięciu latach piesek jak co dzień wyszedł na przystanek, ale pan się nie pojawił. Podczas pracy dostał krwotoku śródmózgowego i zmarł. Piesek siłą miłości i wierności (na pewno nie przyzwyczajenia, o nie!) codziennie przychodził na przystanek, aby wypatrywać powrotu ukochanego pańcia, aż do swojej śmierci. Jeśli do tego momentu się nie wzruszyliście choć trochę, to ja nie wiem, co jest z wami, ja tu siedzę i płaczę jak bóbr. Oczywiście taka wzruszająca historia nie mogła zniknąć zapomniana, przez co na całym świecie powstało sporo filmów, książek i komiksów, inspirowanych tą piękną opowieścią. I bardzo dobrze, ten piesio był bardzo dobrym chłopcem!
Prześlij komentarz