W naszej ojczyźnie niestety nie obrodziło mangami josei. A te serie, które pojawiły się do tej pory, według relacji wydawców nie sprzedawały się najlepiej. Po opisie „Naszego Cudu”, myślałem że będzie to kolejna drama w liceum. I trochę jest, ale na Kroma, jak to wciąga!
Nasz bohater o imieniu Minami, wydaje się być typowym przegrywem, a przynajmniej nie najlepszą partią na męża. Wszystko przez to, że dawnymi czasy przyznał się, że pamięta, iż w poprzednim życiu był księżniczką na zamku w świecie fantasy. To jest coś, co dyskwalifikuje absolutnie każdego, ale tu na całe szczęście nie doszło do zbyt długiego ostracyzmu. Podczas gdy niechęć kolegów ze szkoły miała się przerodzić w czynne dręczenie, nasz protagonista odkrywa, że wciąż potrafi wykorzystać umiejętności magiczne, zdobyte w poprzednim życiu. Wkrótce później okazuje się, że kolejni koledzy i koleżanki z klasy przypominają sobie przynajmniej mgliście swoje poprzednie wcielenia. Tajemnicą jednak pozostaje, dlaczego wszyscy odrodzili się jako uczniowie tej szkoły, i dlaczego ich poprzednie wcielenia zakończyło żywot.
„Nasz Cud” mocną mną potargał. Byłem bardzo sceptyczny co do samego motywu przewodniego. Nadal trochę jestem, ale nie przeszkadza mi to cieszyć się intrygą. Każda z postaci w zachowaniu jest inna, jestem w stanie ich wszystkich rozróżnić, mimo że z wyglądu to nie różnią się za bardzo. W pierwszym tomie pewna dwójka bohaterów różniła się tak nieznacznie, że w kolejnym musiała zmienić odrobinę jednego z nich design, żeby byli rozróżnialni.
Koniecznie sprawdźcie na próbę te kilka początkowych tomów. Zwłaszcza że do północy 13 lipca trwa tydzień z „Naszym Cudem”, gdzie pierwsze 5 tomów kosztuje po 5, a kolejne pięć tomów po 10 złoty. Ja na pewno nie skończę na tych pierwszych tomach. Przecież intryga dopiero się rozkręca.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.
Prześlij komentarz