Debiut na zupełnie innym rynku niż dotychczasowym, macierzystym, to ważna rzecz. Nie jestem sobie w stanie uzmysłowić, jak wiele pracy i stresu kosztowało to dwójkę braci: Carlos i Miguel, którzy recenzowanym przeze mnie komiksem zadebiutowali na rynku amerykańskim. A ten kraj jest nadzwyczaj pełen zdolnych artystów, nieprawdaż?

Planeta ziemia. Jej powierzchnia jest pustoszona zarówno paskudną zimą, jak i przez nie mniej paskudne potwory przypominające japońskie Kaiju. Pozostała przy życiu ludzkość kitra się w podziemnych schronach. Głównymi bohaterami Giants są Zedo i Gogi. Obydwaj bardzo mocno chcą stać się członkami jednego z licznych gangów. Sposobem braci by szybko znaleźć się w ich szeregach jest wyruszenie na powierzchnię, aby zdobyć bardzo cenny dla lokalnego przemysłu zbrojeniowego surowiec. Zdobycie go nie będzie proste, a po drodze może wiele rzeczy pójść nie tak.
Fabuła tego komiksu jest prosta Ale to nic złego, czyta się dość przyjemnie, trochę większy pacing fabuły sprawiał że nie zastanawiałem się nad istotą konfliktów w tym świecie, tylko cieszyłem oczy rysunkami i czystą akcyjniakową przyjemnością.


Publikowanie komentarza