Pod płaszczykiem kryminalnej opowieści o zaginionych dziewczętach, kryje się coś więcej: głęboka analiza kobiet we współczesnym świecie i zagrożeń, które często same sobie nakręcamy.
Na naszym Instagramie zapytaliśmy o którym z seriali napisać najpierw: „Sharp Objects” czy „Sex Education”. Wygrało, bardzo małą przewagą, to pierwsze. Już dawno chciałam wziąć na tapet tę produkcję HBO – jest jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek oglądałam. Postanowiłam jednak nie pisać recenzji „Sharp Objects”, chociaż z łatwością mogłabym wygłosić pean na cześć tego serialu. Fabuła, aktorstwo oraz montaż są bardzo mocnymi elementami tej produkcji i zasługują na pochwały, jednak wolę zająć się społecznym aspektem „Sharp Objects”. Tym bardziej, że Gillian Flynn, autorka powieści, na podstawie której powstał serial HBO, jest jedną z orędowniczek przedstawiania w popkulturze kobiet zranionych, nienawistnych, krzywdzących – bez niepotrzebnego upiększania, ale również bez krzywdzącego ukazywania gniewu, jako potworności.
Główna bohaterka „Sharp Objects” nie dba o wygląd, niezbyt przykłada się do swojej pracy i polewa alkoholem swój ból istnienia. Typowo, gdyby była mężczyzną, stałaby się obiektem pożądania, wciskanym widzom jako wzór, ku któremu należy wzdychać, bądź dążyć. Wizerunek upadłego mściciela wciąż trzyma się dobrze i jest mocno seksualizowany. O ile ów trop wrzucimy do ciała mężczyzny. Jeśli to kobieta, alkoholizm ją niszczy, niedbalstwo naraża ją na odrzucenie, a zemsta zgrzyta bardziej szałem, niż byciem chłodnym badassem.
I właśnie takie są kobiety: są wszystkim. Nie są zamknięte w ramach kulturowych lub przyjętych wizerunkach medialnych. Twórcy „Sharp Objects” w końcu pokazali, że kobiety mogą być skomplikowane i budowa takiej postaci wciąż trzyma się kupy. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo w prawdziwym życiu też takie jesteśmy.
Sukienka, wózek i szklanka dobrej whisky
Mimo tego że Camille jest ewidentnie postacią, z którą mamy sympatyzować, kobieta nie zdobywa tego uczucia wśród bohaterów „Sharp Objects”. Wind Gap, jej rodzinna miejscowość, do której wraca po latach, by rozwiązać zagadkę morderstw nastolatek, to małe miasteczko, w którym twórcy serialu zamknęli wszystkie społeczne przeciwności, czekające na kobiety.
Wracając jednak do powodów, dla których Camille ma problemy, chociaż przez cały serial wybrzmiewa dość mocno sprawa śmierci młodszej siostry głównej bohaterki, wydaje mi się, że głównym powodem, dla którego życie Camille wciąż wygląda tak, a nie inaczej, jest jej matka, Adora.
To ona jest uosobieniem społecznych wymagań dla młodej kobiety, w które nie wpisuje się Camille: nosić sukienki, dbać o prezencję, obojętnie jak się czujesz, czy pijesz, czy masz problemy, wyjść za mąż, mieć poważanie wśród sąsiadów, urodzić dzieci i odpowiednio je wychować.
Camille jest tą, która nie daje się wepchnąć w rolę przykładnej kobiety, za co pozornie zostaje ukarana. Z drugiej strony, jej przyrodnia siostra, Alma, przyjmuje to, co jej narzucono i społeczeństwo ją wynagradza. Jednak koniec końców, okazuje się, że to Camille bliżej do wzoru do naśladowania, niż Almie (bo główna bohaterka ma dobre serce, troszczy się o znajomych i nieznajomych, a jej siostra… cóż, zobaczycie sami, jeśli obejrzycie).
To świat mężczyzn
Alice Bolin w książce „Dead Girls: Surviving An American Obsession” przedstawia charakterystykę seriali, które nazywamy „Dead Girl Show”, do grupy których należy „Sharp Objects” – z pewną różnicą. Według autorki, „seriale o martwych dziewczynach” oprócz tego, że (czego łatwo się domyślić) opierają się na fabule związanej z morderstwem przynajmniej jednej młodej kobiety, reprezentują również dwa kluczowe elementy: pokazują kobiety pełne niepohamowanego gniewu, które należy chronić przed ich seksualnością oraz kierują się zasadą „nie ufaj ojcu”.
Jednak w „Sharp Objects” to kobiety niszczą inne kobiety. Krzywdzą siebie, jak zawsze, tylko, że jeszcze mocniej i brutalniej, ale również stawiają innym niedoścignione wymagania, wyśmiewają, znęcają się, nakłaniają do złych czynów, a nawet mordują. I może zdziwicie się teraz, bo jak mogę wychwalać taki serial i mówić, że dobrze pokazuje kobiety, jeśli wcale tego nie robi? Jeśli nie prezentuje solidarności tej płci, tylko ukazuje jak okrutne mogą być kobiety dla innych kobiet?
Cóż, bo właśnie to jest w „Sharp Objects” tak bardzo feministyczne. Ta produkcja uświadamia widzów, że również kobiety mogą podążać śladami patriarchatu, że mogą gnębić kobiety, które próbują wyjść z tych ram lub że mogą dopuszczać się ohydnych i zbrodniczych czynów, pod wpływem presji społeczeństwa i narzucanej im roli.
I tak, to jest męski świat (a raczej, patriarchalny), ale również kobiety go utrzymują. Nie oznacza to, że są na równi winne nierówności społecznej płci, bo sytuacja kobiet wygląda całkowicie inaczej od sytuacji mężczyzn. Kobiety, które wspierają szowinizm, patriarchat, które burzą się przeciwko feminizmowi, zostały nauczone takiego działania, urodziły się w takim kręgu kulturowym i nawet w wysoko rozwiniętych państwach bardzo trudno wyjść poza ramy roli narzuconej kobietom.
Więc „Sharp Objects” nie karci, jedynie ostrzega. Pokazuje, że kobiety są różne, że mogą być różne. Pokazuje, że są zarówno ofiarami, jak i oprawcami. Pokazuje, że jedna kobieta może robić jednocześnie masę dobrych rzeczy i masę złych. Pokazuje, że jeśli nie wyjdziemy za sztywne ramy, doprowadzi to do czegoś brutalnego.
Publikowanie komentarza