Słyszę twój głos uderzyło prosto w moje serduszko, zgniotło je i zostawiło zapłakaną. Polecam.
Odnalazłam cząstkę siebie
Ryou Aihara, to nieśmiała i cicha nastolatka. Nie ma przyjaciół, boi się wypowiadać na głos w szkole oraz, chociaż bardzo by tego chciała, nie posiada telefonu komórkowego. Spędzając kolejny samotny dzień, postanawia wymyślić sobie jak wyglądałaby jej wymarzona komórka. Tak wiele razy wyobraża w głowie to urządzenie, że wydawać by się mogło, iż telefon naprawdę istnieje. W pewnym sensie tak jest, bo pewnego dnia komórka zaczyna dzwonić. Przestraszona nastolatka odbiera telefon i nagle słyszy głos chłopaka. Shinya Nozaki (bo tak nazywa się jej rozmówca) również wymyślił w swojej głowie telefon i postanowił sprawdzić czy uda mu się do kogoś zadzwonić. Bohaterowie zaczynają ze sobą regularnie rozmawiać, dzięki czemu ich życia zaczynają się zmieniać.
Smutno mi, wiecie?
Obieranie cebuli
Wbrew pozorom, nie jest to romans, tylko melodramat. Możecie więc domyślić się jak wszystko się kończy. Mimo tego nie chcę zdradzać za wiele, bo - choć z dwóch zwrotów akcji, domyśliłam się jednego - to ostatnie strony Słyszę twój głos dają nieźle popalić serduszku czytelnika.To, co początkowo było przesłodką opowieścią o dwojgu nastolatków, starających się jakoś funkcjonować w świecie, do którego zdają się nie pasować, zmieniło się w szaloną przejażdżkę kolejką górską. Co prawda, zagrania autora były tanie i wyciskały łzy, jak krojenie cebuli, ale trudno, shame on me, wzruszyłam się.
Jak może nie być smutno, bo czymś takim?
Manga Słyszę twój głos, narysowana przez Hiro Kiyohara jest adaptacją tekstu autorstwa Hirotaka Adachi. Bardzo żałuję, że twórca pozycji, którą wydało Waneko, nie zdecydował się na rozwinięcie końcowych wydarzeń. Akcja zawarta na ostatnich stronach mknie szybko, a wszystko kończy się momentalnie, zostawiając nas zapłakanych.
Jeśli tak, jak ja, lubicie sobie posmutać dla rozrywki, to na pewno powinniście sięgnąć po tę pozycję. Także ze względu na rysunki. Są proste, przejrzyste oraz - tu nasuwa mi się to określenie - czyste. Poza tym, Nozaki to ogromny przystojniak - więc warto chociażby sobie popatrzeć.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.
Publikowanie komentarza