Top Menu

recenzje

Przedarła się z głośnym 'Ku#wa!' - recenzja Monstressa: Przebudzenie


Kolejna pozycja Non Stop Comics to barwna opowieść w alternatywnej rzeczywistości. Autorki postanowiły od zera stworzyć bogaty świat, pełen tajemnic, przemocy, nienawiści, ale również miłości do przyjaciół.
   
      Już w pierwszych kadrach Monstressy zostajemy wrzuceni w środek akcji. Nie mamy pojęcia kim jest główna bohaterka, dlaczego znalazła się właśnie tutaj: na licytacji niewolników, kim są otaczający ją ludzie i wreszcie, co to za świat, który dane jest nam oglądać. Scenarzystka Marjorie Liu oraz rysowniczka Sana Takeda od podstaw stworzyły alternatywną rzeczywistość, aby przedstawić swoją historię. Jako czytelnicy, mamy do czynienia ze światem zamieszkałym przez pięć ras: ludzi, Arkanijczyków, koty, Pradawnych oraz Starych Bogów. Przedstawiciele dwóch pierwszych pozostają w konflikcie, który ciągnie się już od wielu lat, a obecnie został zawieszony Trwający pokój jest jednak sprawą śliską i łatwo można go zerwać, co udowadnia nam podejście ludzi do swoich odwiecznych wrogów.
      Razem z Maiką Półwilk, główną bohaterką Monstressy, trafiamy do twierdzy zakonu czarodziejek, które lubują się w eksperymentach na Arkanijczykach. Powoli, kadr po kadrze, kartka po kartce, dowiadujemy się coraz więcej o świecie przedstawionym. Autorki zdecydowały się na poprowadzenie historii nurtem odkrywania przez Maikę świadomości. Dziewczyna nie wie kim dokładnie jest, co działo się z jej matką i dlaczego wszyscy chcą ją zabić. Postanawia dowiedzieć się tego w najprostszy sposób: dostaje się do serca wydarzeń, po czym robi totalną rozpierduchę. Trup ściele się gęsto, flaki latają pomiędzy kadrami, a protagonistka przedziera się z głośnym "kurwa" do kobiety, która - jak ma nadzieję - wyjaśni jej niewyraźne wspomnienia.


Malutka rozpierducha na początek komiksu

      Maiko dostaje więcej pytań, niż odpowiedzi i tak mamy okazję udać się za nią w podróż. Poznajemy również jej kolejną tajemnicę: w środku dziewczyny mieszka coś, co bohaterka nazywa głodem, jednak nie ma pojęcia co zamieszkuje jej wnętrze. Wie jednak, że kiedy ów stan ją dopada, nikt w pobliżu nie jest bezpieczny.
      Liu stworzyła niezwykle rozbudowany świat. Chociaż na początku nie wiemy prawie nic o tym, z czym mamy do czynienia, to sukcesywnie odkrywane nam są kolejne wątki. Akcja ani na chwilę nie zwalnia, przez co trudno nudzić się podczas czytania. Od pierwszych kadrów chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o przeszłości Maiki. Tym bardziej, iż została ona stworzona w mocno atrakcyjny sposób. Nie ma wątpliwości, iż ma dobre serce, jednak nie omieszka wyrwać komuś flaków, rzucić mięsem, albo być chłodna dla współtowarzyszy. Mimo to, bardzo łatwo zdobyła moją sympatię. Jej charakter daje naprawdę spore pole do popisu i liczę na to, że w kolejnych rozdziałach będziemy mogli poznać także inne strony Maiki.
       Chociaż protagonistka składa się z wielu tajemnic, to jej osobowość widać najbardziej w relacjach międzyludzkich. Małym światełkiem tego komiksu jest lisiczka, która przypadkowo zostaje towarzyszką głównej bohaterki. Chociaż obawia się Maiko, to dostrzega w niej dobro, jednocześnie zmuszając czytelnika do tego samego. Poza tym, wygląda tak przesłodko, że nie sposób jej odmówić.


Bohaterki tak różne, a jednak tworzą interesujący duet

      Jak informuje nas okładka, Neil Gaiman uznał koty z Monstressy za jedne z najlepiej przedstawionych. Trudno nie zgodzić się z pisarzem. Kiedy Reine, rudy Nekromanta, towarzyszący wyżej wspomnianym bohaterkom, wypowiada takie kwestie, jak "Jak mówią poeci, mamy przejebane" nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Jako posiadaczka kocura mogę potwierdzić, że charakterystyka tej rasy, jaką otrzymujemy w Monstressie jest jak najbardziej trafna.
      Fabuła jest zbitką niewiadomych, ale Liu na tyle dobrze operuje sekretami i objawia nam je w odpowiednich momentach, że wszystko to buduje ciekawość czytelnika. Zazwyczaj w opowieściach, w których nic nie wiadomo, bardzo łatwo sami autorzy popadają w zagubienie. W przypadku tego typu historii ważnym jest, aby dokładnie przemyśleć każdy element, każdą postać i każdy wątek, jaki się w nich pojawia. Na szczęście, Marjorie Liu robi to po mistrzowsku. Już dawno nie spotkałam się z tak wielowątkową i tak barwną opowieścią, jak Monstressa.
      Świetnym pomysłem okazało się wprowadzenie krótkich wstawek pomiędzy rozdziałami, przedstawiających wykłady kociej profesor Tam Tam. Dzięki jej słowom możemy lepiej zorientować się w historii świata przedstawionego w komiksie. To bardzo pomocne, ponieważ każda z pięciu ras posiada własną kulturę, wierzenia, przeszłość i wygląd. Kocie wtrącenia chronią czytelników przed zagubieniem się w nadmiarze informacji. 
      Rysunki Sana Takeda są wspaniałym uzupełnieniem historii. Autorka warstwy graficznej zdecydowała się na połączenie stylu, znanego z mang, ze steampunkowym zacięciem. Nietrudno odnajdziemy w kadrach także inspirację secesją. Połączenie tych motywów sprawia, że Monstressa ukazuje się czytelnikowi jako niezwykle barwna. Nie inaczej dzieje się w scenach walk, w których Takeda nie stroni od pokazywania krwi, wnętrzności ran, ale warto zaznaczyć, że jest to zabieg uzasadniony i nie znajdziemy w nim przesadnego epatowania przemocą.
      Styl Sana Takedy odznacza się dbałością o szczegóły. Cieszy mnie, że rysowniczka pozwoliła sobie na mieszanie stylów, bo zaowocowało to pietyzmem w warstwie tła. Dzięki temu warstwa graficzna nie ustępuje bogactwu scenariusza. 


Większość kadrów mogłoby posłużyć jako plakaty w moim pokoju

      Mogłabym rozpisywać się o postaciach, zachwycać się wspaniałymi zabiegami narracyjnymi i wzdychać nad poszczególnymi kadrami i ich pięknem. Obawiam się jednak, że im więcej opiszę, tym bardziej odbiorę Wam radość z czytania Monstressy. Kiedy sięgałam po ten komiks, wiedziałam o nim jedynie tyle, co mogłam przeczytać z opisu na okładce. Nie byłam wtedy świadoma, że przede mną otworzy się bogaty i niezwykle pasjonujący świat. Chociaż pierwszy tom opowieści, w Polsce wydany pod nazwą Przebudzenie, jest całkiem grubą pozycją, to ostatnie kadry przedstawiają tyle samo odpowiedzi, co nowych pytań. 
      Jestem pewna, że Monstressa jest jedną z najlepszych pozycji, jakie kiedykolwiek pojawiły się na rynku komiksowym. Cieszy mnie, że wydawnictwo Non Stop Comics postanowiło wydać tę opowieść, ponieważ jest to szansą na zapełnienie niszy w świecie nie tylko medium komiksowego, ale i w ogóle literackiego. Twórczynie Monstressy instynktownie czerpią to, co najlepsze z fantasy, mangi i wielu nurtów w sztuce wizualnej. Mam nadzieję, że ta opowieść odbije się głośno w mainsteamie, bo zasługuje na to, aby zyskać jak najwięcej fanów.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Non Stop Comics.

 Non Stop Comics

Publikowanie komentarza

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.