Właśnie przeczytałem pierwsze Josei w moim życiu i jestem zaintrygowany. Dlaczego?
Będąc szczerym, pierwszy raz przeczytałem mangę przeznaczoną dla młodych kobiet. Zawsze takie obyczajowe historie o związkach międzyludzkich wydawały mi się nudne i niewarte uwagi. Uczucie te wzmagała we mnie przede wszystkim ilość tytułów tego typu. Z Duchowymi bliźniętami jest trochę inaczej, i to "trochę" robi ogromną różnicę.
Głównymi bohaterami są Alex i Rite: duchy tragicznie zmarłych dzieci. Nawiedzają one poszczególne osoby, z początku bez przyczyny. Czytelnik może dostrzec że każda nawiedzona postać ma bliźniaka, z którym, z różnych powodów, nie utrzymuje relacji. Pod terminem "bliźniak" niekoniecznie chodzi o członka rodziny - może też dotyczyć pokrewnej duszy. Przez kolejne strony poznajemy również innych bohaterów, z których część nie zobaczymy już nigdy później i tylko jedna para: niemiecki lekarz Theo oraz Haruki, która jest japońską lekarką, występują w kolejnych częściach książki. Theo jest uczynnym lekarzem, któremu bardzo zależy na dobru jego małych pacjentów, ale bardzo często jest hamowany przez swoich przełożonych. Haruhi to nieszczęśliwa kobieta gdyż mimo chęci i starań nie posiada ani ukochanego, ani potomka, co powoduje że przypadkiem trafia na wcześniej wymienionego bohatera, z którym zaczyna czuć coraz większą więź.
Cechą rozpoznawczą tych intrygujących historii jest dość ciekawy pomysł na ich poprowadzenie. Wiele wątków się ze sobą przeplata, a niektóre tajemnice z początkowych rozdziałów, pomimo pewnych przesłanek, autorka ukazała nam dopiero w ostatniej części tej mangi. Akcja kolejnych historii bardzo przypomina rzeczywistość, gdybym zobaczył skróty tych historii jako nagłówki wiadomości, wcale bym się nie zdziwił, byłbym wręcz przerażony. Najbardziej wstrząsnęły mną przywołane losy bliźniaków, które epatowały przemocą wobec najbliższych przez ludzi, którym dzieci powinny ufać najbardziej, a także historię pani doktor Haruhi, która była pozbawiana każdej radości przez swoją siostrę bliźniaczkę.
Jednak pomimo pewnego tragizmu niesionego przez kolejne krótkie historie całość jest bardzo wzruszająca i optymistyczna. Czytając zakończenie już prawie ciekły mi łzy wzruszenia. Manga ta zachęca nas do podążania za marzeniami i decydowaniu samemu o tym co jest dla nas ważne i ważniejsze oraz czy powinniśmy być tacy, jacy chcemy my sami, czy na wzór tego, co sugerują nam inni.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, jestem całkiem pod wrażeniem. Autorka umiejętnie łączy ze sobą różne style kadrowań, przeplatając okazyjnie stronami w których tło jest innego koloru niż czarnego, co pozwala na łatwe wczucie się w oniryczny charakter całej historii.
Jedyne, co mogę zrobić na koniec, to polecić zapoznać się tym tytułem. Dla mnie była to jedna wielka niewiadoma przed przeczytaniem. Nie byłem przekonany, czy manga, która opowiada o związkach międzyludzkich przykuje moją uwagę czymś jeszcze. Na całe szczęście zaskoczyłem się i nie mogę się doczekać kolejnego tytułu z tego gatunku - po tym tomie mam przeczucie że warto!
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.
Prześlij komentarz